Festiwal Metalmania 2017, 22.04.2017, Katowice, Spodek


Z jakich imprez cyklicznych, kulturowych słynie śląskie miasto Katowice? Rawa Blues Festival, którego historia sięga aż 1981 roku! Festiwale jazzowe? Jeżeli istnieją, to prestiż ich nie jest tak wielki. A rock? Trzeba wspomnieć o konsekwentnym Off Festival i nieregularnym Metal Hammer Festiwal. Żadna z tych imprez nie ma takiego statusu jakim cieszy się Metalmania. Kultowy festiwal powrócił w tym roku do festiwalowego kalendarza.

Przy wsparciu miasta Katowice, po dziewięciu latach przerwy w katowickim Spodku odbyła się XXIII odsłona festiwalu Metalmania. 22 kwietnia u bram stawiły się rzesze fanów ciężkich metalowych brzmień.

Impreza od zawsze odbywa się w pomieszczeniach zamkniętych. Większość edycji miała miejsce właśnie w Spodku. Nie ma więc obawy, że zła aura na zewnątrz pokrzyżuje plany koncertowe. Festiwal odbywa się na wiosnę, z tego też powodu nie ma zbyt dużej konkurencji. Kto spragniony muzyki na żywo w wykonaniu zespołów światowego formatu pakuje się i rusza do Katowic.

Przed wyjściem z domu pożywna strawa, śląski żurek i w drogę. Podróż pociągiem przebiega spokojnie. Historie o konfrontacjach z ZOMO to już tylko legendy wywołujące wypieki na twarzach.

Dziś dworzec w Katowicach to jedna z wizytówek miasta. Czysty, odremontowany, nie przypomina już starego, śmierdzącego molochu sprzed lat. Idąc w kierunku Spodka, trudno nie zauważyć jak zmieniło się stolica Śląska, jej centralny punkt. Widok psują jeszcze stare, zaniedbane budynki (m.in. opuszczony hotel Silesia). Miasto żyje i staje się wizytówką, za którą nie trzeba się wstydzić.

Zmieniła się okolica Spodka. Powstały nowe obiekty kulturowe z Międzynarodowym Centrum Kongresowy, budynkiem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Muzeum Śląskim na czele. Obiekt Spodka też został wyremontowany.

Zmiany, zmiany, zmiany. Metalmania też musiała się zmienić. Pierwsza pozytywna wiadomość dotarła do uczestników jeszcze przed datą festiwalu. Organizator, firma Metal Mind Productions, umożliwił słuchaczom swobodne wyjście z obiektu w trakcie imprezy.

Pozwoliło to zainteresowanym wyjść ze Spodka, udać się coś zjeść lub wypić. Nie trudno było zauważyć, że wielu z tej opcji skorzystało. Pobliskie restauracje (m.in. Sphinx) były pełne fanów metalu. Zarobiły też pobliskie sklepy.

Szkoda, że nikt nie pomyślał o zabezpieczeniu terenu tuż przy budynku samego Spodka. Jestem przekonany, że stawiając większą ilość koszy na śmieci, uniknęło by się walających butelek i puszek.


Za to już w środku, na płycie obiektu po każdym występie ekipa porządkowa usuwała porzucone plastikowe kubki i inne śmieci

Prawie na każdym festiwalu uczestnikom zakłada się opaski na ręce. Trudne do zdjęcia bez ich uszkodzenia. Po sprawdzeniu wejściówki i rutynowej kontroli, przy szatni zakładane były owe opaski. Oznaczano w ten sposób uczestnika festiwalu. Nie pomyślano jednak aby wykorzystać je także na terenie Spodka.



Osoby z biletami na płytę musiały każdorazowo okazać bilet. Wystarczył odpowiedni kolor opasek, które okazywałoby się ochronie unosząc jedynie rękę do góry. Na fakt ten zwróciło wiele osób i myślę, że warto pomyśleć przy kolejnych imprezach o takim udogodnieniu. Bilet i tak można pożyczyć na chwilę. Z opaską nie byłoby już tak łatwo.


Jeżeli komuś nie chciało się daleko chodzić, mimo to zapragnął zaczerpnąć świeżego powietrza, a przy okazji coś zjeść, do dyspozycji miał food trucki zaparkowane pod budynkiem Spodka. Wierzę, że ich ilość będzie rosła z edycji na edycję i sami właściciele pochwalą się dobrym interesem w trakcie festiwalu.

W środku obiektu można było dostać standardowe posiłki. Kto miał ochotę na piwo, mógł na pić się na terenie Spodka. Mocniejsze trunki były dostępne w specjalnym barze. Sprzedaż alkoholu to także widoczna zmiana na imprezie. Relacja budowana na wzajemnym zaufaniu i rozsądku.

Wyremontowany Spodek ma wentylację. Mimo to, na szczęście dla niepalących, udostępniono otwartą przestrzeń dla chcących zapalić. Dzięki temu w korytarzu pomimo sporego tłumu dało się w miarę oddychać.

W samym holu obiektu działo się równie wiele. Nie ograniczono się do jednego stoisko organizatora z koszulkami i gadżetami grających tego dnia zespołów. Stoiska z płytami i ubraniami było wiele i każdy kto chciał mógł zaopatrzyć się w coś ciekawego.



Jeżeli wzory nie odpowiadały to można było zrobić sobie własny bezpośrednio na skórze. W specjalnym odseparowanym pomieszczeniu z powodzeniem działało studio tatuażu. Blisko niego stoliczki, krzesełka gdzie zasiadały zespoły do spotkań ze swoimi fanami.

Gdzieś w głębi spotka galerie prac Agnieszki Krysiuk oraz Zbigniewa M. Bielaka. Trochę szkoda, że nikt nie pokusił się o jakieś drogowskazy. Będąc i tak pod sporym wrażeniem wszystkiego dookoła najzwyczajniej zapomniałem o wystawach.

Mała, tak zwana druga scena, umieszczona w jednym z kątów holu, od chwili pojawienia się budziła wątpliwości. Zasłaniające schody, dzienne światło nie dawało w pełni rozwinąć skrzydeł wykonawcą, którzy w większym stopniu pochodzili z ciemniejszej strony metalu. Plusem było brzmienie, które nawet przy tak ekstremalnych wykonawcach jak Infernal War było klarowne, do słuchania.

Stojąc na płycie Spodka zastanawiałem się jak sprawdziłyby się dwie sceny obok siebie. Na jednej odbywa się koncert, drugą ekipa przygotowuje dla kolejnego wykonawcy. Patent wykorzystywany był m.in. na Wacken Open Air z pewnością miałby przełożenie na widowiskowość.

Spacerując po terenie obiektu lub siedząc na sali i przyglądając się tłumowi kolejny raz doszedłem do wniosku, że całe to internetowe gadanie i narzekanie na program festiwalu jest stratą czasu. Ludzie nie przyjeżdżają na Metalmanię tylko po to aby stać cały dzień przed barierkami przy scenie. Różnorodność artystyczna pozwala na integrację poza głównym miejscem imprezy.

Tak było w czasach gdy oprócz sceny nie było w zasadzie nic w holu prócz popielniczek i kolejek za hot dogiem. Jeszcze dawniej nie było Internetu i Metalmania była jednym z niewielu miejsc gdzie spotykali się ludzie piszący do siebie przez całą resztę roku. Ludzie wymieniali się informacjami na temat płyt, zespołów, a festiwal był jedyną okazją do zobaczenia zespołów z metalowej czołówki.

Dziś informacja roznosi się z prędkością łączy światłowodowych. Mimo to ludzie wciąż chcą się spotykać i co najważniejsze słuchać muzyki na żywo. Dziś Metalmania to niejedyna okazja, ale za to szczególna, o wyjątkowym klimacie.

Choć festiwal rozpoczął się od godziny 11:00 występem grupy Mentor na małej scenie. Prawdziwie otwarcie XXIII edycji festiwalu Metalmania przypadło grupie Annimations. Nim na głównej scenie swój koncert rozpoczęła legenda New Wave British Of Heavy Metal – grupa Tygers Of Pan Tang, na drugiej scenie swój występ zaliczył już Stillborn.

I tak przy dobrej logistyce widzowie mogli oglądać w dalszej kolejności Thermit, Sinister, In Twilight's Embrace, Arcturus, Mord'A'Stigmata. Z każdą godziną robiło się coraz ciaśniej pod scenami. Przed szesnastą rozbrzmiały death'n'rollowe dźwieki i zabawa rozkręciła się na dobre.



Lars Petrov ze swoim Entombed A.D. był jednym z moich koników, które musiałem w końcu zobaczyć na żywo. Wreszcie się udało i przyznać muszę, że koncert wypadł doskonale. Swoboda bycia na scenie, świetny kontakt z publicznością i porywający repertuar. To wszystko musiało poderwać publiczność do zabawy. Czas minął szybko i nieubłaganie. Zapaliły się światła i rozpoczęto przygotowania do występu kolejnej grupy.

Skorzystałem z okazji i rzuciłem okiem na występy na małej scenie. Wspomniany Infernal War robił brzmieniowo pozytywne wrażenie. Tymczasem o siedemnastej przygasły światła na sali i przy introdukcji na scenę zaczęli wychodzić muzycy grupy Vader.


Z przedfestiwalowych newsów wiadomo było, że zespół odegra repertuar ze swojej debiutanckiej płyty The Ultimate Incantation. Spodziewając się na wstępie Dark Age zaskoczony zostałem utworem Wings. Po kolejnym numerze Peter wspomniał o 25 rocznicy wydania swojego debiutu i rozpoczął się maraton z czasem. Nie zabrakło Testimony, The Crucified Ones i The Final Massacre.

Trudno mi powiedzieć czy była to dobra decyzja jeśli chodzi o set listę. Publiczność ożywiła się przy Carnal. Z jednej strony zespół zaprezentował się ekstremalnie, bez kompromisowo, z drugiej zabrakło powietrza, show, na miarę ich klubowych występów z czasów promocji płyty Tibi et Igni .

Nie mam wątpliwości, że dla kolejnych dwóch wykonawców wstawiła się do Spodka większa część metalowych weteranów. Zespoły Sodom i Coroner grały w Spodku w latach osiemdziesiątych. Rozglądając się dookoła zastanawiałem się ilu z szanownych panów było wtedy na ich koncertach?


Niemiecka legenda grupa Sodom pod dowództwem Tom Angelripper to dziś dobrze naoliwiona, sprawna maszyna koncertowa. Oglądając koncert utwierdzam sam się w osobistym przekonaniu, że thrash to najlepsza odmiana metalu, bazująca na gitarowych riffach, przeplatająca ekstremalną szybkość, z umiarkowaną, ale jednak, melodyjnością.

Surowość idąca w parze z perfekcją. Sprawdza się na płytach i jeszcze bardziej na scenie. Dziś nie trzeba się już puszyć i obrastać w piórka. Koncert to zabawa, głośna, waleczna, a czasami i pompatyczna. Z Sodom zdecydowanie udana.

Szwajcarski Coroner wymaga od słuchacza większego skupienia. Zapewne wielu czekający na Moonspell i Samael nabierało jeszcze sił przed ich występami. W tak zwanym czasie można było rzucić okiem, włosami, czy ciałem przy Thaw i Obscure Sphinx na małej scenie.

Tam koncerty trwały w najlepsze i po Impaled Nazarene, zaprezentował się poznańska grupa CETI. Czy mała scena to miejsce dla Grzegorza Kupczyka, który z Turbo święcił triumfy na głównej scenie Spodka?



Festiwal zakończył się po godzinie drugiej w nocy. Ostatni koncert zagrała Furia. Młodzi duchem, ale doświadczeni i ze sporym zapleczem słuchaczy rzucających się w oczy koszulkami Furia Księżyc Milczy Luty.

Miejmy nadzieje, że wszyscy, a szczególnie organizator i współgospodarze podsumowują imprezę pozytywnie dając jej zielone światło na kolejne edycje. Metalmania 2017 udowodniła, że jest festiwalem na miarę współczesnych światów. Traktuje uczestników z wyrozumiałością, zapewniając im oprócz muzyki na światowym poziomie, pełne zaplecze do towarzyskich spotkań. Nie pozostaje nic innego jak stwierdzić - oby do zobaczenia za rok.


____
Wykorzystano zdjęcia własne oraz dostępne na profilu facebook.com/MetalmaniaFestival/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz