Koncert 07.12.1998, Katowice, Spodek



Nie wiem co myśleć o tym koncercie, no bo jakby nie patrzeć to spełniło się jedno z moich szczenięcych marzeń. Z drugiej strony najlepiej wspominam... oświetlenie, naprawdę zawodowe i to w zasadzie wszystko. Zbyt wielkie opóźnienie, później zbyt duże przerwy pomiędzy kolejnymi utworami, niepotrzebne ich wydłużanie (rozumiem jeden, dwa utwory, ale bez przesady), awaria sprzętu. Widziałem TSA na żywo i z tego się cieszę, ale czy chciałbym zobaczyć znowu? Chyba tylko w oryginalnym składzie ze Stefanem, Januszem i Markiem...

___
Tekst archiwalny z 2000

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz