Kiju

demo(N)cracy (2005, TwoFatMen)
Wydając Burn My Eyes Machine Head nie przeczuwało zapewne, że porusza kamień, który spowoduje lawinę. Może w pewnym momencie spadające kamienie zwolniły, ale okazuje się, że pędzące kawałki skał znów nabierają tempa. W Polsce z powodzeniem zaistniał Frontside. Na ile grupa znana jest już poza granicami naszego kraju wiedzą pewnie sami muzycy. Na ile znany jest we Włoszech grupa Kiju, która w Polsce nie wielu osobą zapewne coś mówi, też trudno mi stwierdzić. Dobra muzyka nie zna granic i winna wychodzić poza wszelkie polityczno geograficzne struktury. No właśnie dobra, dla jednych to słowo znaczyć może zupełnie coś innego niż dla kogoś innego. Zatem może ograniczmy się do oryginalności, czy wogóle do samych dźwięków. Nie bez powodu wspomniałem o Machine Head, winnowajcy całego zamieszania w jakim bierze udział również Kiju. Muzyka zespołu z pewnością, podobnie jak Frontside, doskonale sprawdzać się musi na koncertach. Energia i pot bez dwóch zdań. Gorzej jest już z domowym zaciszem i próbą wywołania emocji za pomocą odtwarzacza. Demo(N)cracy rozrywa głośniki od początku, wokalista swym rykiem gotowy urwać ci głowę. Otwierający płytę Tag Your Bones... niesie jednak najgorsze przeczucia, a kolejny po nim Inside potwierdza regułę. Zespół niezaskoczy nas niczym nowym, nie poniesie w nowe regiony. Monotonią w najlepszym przypadku doprowadiz do wyłączenia odtwarzacza. Okay, starając się być obiektywnym przyznaje, że jest to zagrane bardzo dobrze, ale pokażcie mi płytę, która z taką muzyką posiada niedociągnięcia warsztatowe? Energii nie brakuje, z tymże ja osobiście w mieszkaniu nie potrzebuje takiej elektrowni, która bez przerwy monotonie się wydziera na mnie. Prypomina mi się w tym miejscu płyta Day Before The End grupy Totem. Tam urozmaicono chociaż wokale poszerzając je o dwa głosy.
Ciekawostką demo(N)cracy są bonusowe kawałki VI oraz Dog. Inna bajka, większe urozmaicenie, solówki. Szkoda, że to tylko dwa takie numery na dodatek nie wchodzące w podstawowy program płyty. Gdybym miał określać drogę Kiju wskazałbym właśnie ten kierunek. Czy przyjdzie mi się jednak jeszcze o tym przekonać ciężko powiedzieć. W show buisnessie również wiele zależy od szczęścia, a przy słabej promocji i dystrybucji raczej wątpliwe jest abym spotkał na półce kolejne wydawnictwo zespołu, co nie znaczy, że tego im nie życzę, a nuż się okaże, że stworzą coś ciekawego. Jak narazie nie wystawiają głowy z szeregu.
___
Tekst z 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz