Extremist

Anger Speaks (2005, demo, self-released)
Kiedy muzycy Extremist przychodzili na ten świat na scenie metalowej umacniał swoją pozycję thrash. To właśnie w 1986 roku powstały największe dzieła tego gatunku, że o Master Of Puppets Metalliki, Reign In Blood Slayera tylko wspomnę. Stanowią one do dziś kanon gatunku, będąc źródłem inspiracji dla setek, by nie rzecz tysięcy zespołów. Również dla warszawskiego Extremist, którego promo Anger Speaks przesiąknięte jest na wskroś thrashowym duchem tamtych lat. Jest to jednak taki słowiański duch, który zna dobrze swojego germańskiego sąsiada (wpływ niemieckiej trójcy Kreator, Sodom, Destruction również daje tu o sobie znać). Ten duch również ma już coś około dwóch dekad, innymi słowy muzyka Extremist przypomina pierwsze próby grania tego typu muzyki w Polsce. Wilczy Pająk, Hammer, Stos, Kat, czy Turbo. To miało swój urok i do tych nagrań wraca się z sentymentem, by nie napisać szacunkiem. Tymczasem słuchając Anger Speaks ma się wrażenie jakby słuchało się demówki z tamtej epoki, która gdzieś się zawieruszyła przez tyle lat. Słuchanie, czy to Nevermore, Disobey, czy też kompozycji tytułowej, mimo woli przywołuje skojarzenia odsuwając twórczość zespołu na dalszy plan. Nie ma w tej muzyce jeszcze tego czegoś co ma choćby nadający na podobnych falach tyski Adder. Brak czynnika, który sprawi, że człowiek już nie koniecznie zacznie moshować, ale choć potupie nogą. A tu nic. Bez iskry, którą cechuje się thrash.
Sporo jeszcze pracy przed zespołem. Granie tego co się lubi, dla samego siebie jest dobrym sposobem na zabicie nudy. Kiedy jednak chce się z tym podzielić z szerszym gronem zwolenników to niestety, ale liczyć się trzeba, że będą oni wymagać czegoś więcej niż miksu zagrywek i riffów z tamtych lat. W chwili obecnej muzyka Extremist powinna sprawdzić się na koncertach. I oby było ich jak najwięcej. Oprócz obycia się ze sceną, właśnie na niej najlepiej kształtuje się charakter muzyka. Biorąc pod uwagę obrany kierunek, nie łatwa droga przed zespołem. W dobie zacierania się ram gatunkowych przekonanie słuchacza do nie zbyt oryginalnej muzyki może okazać się nie lada wyczynem. Zwłaszcza, że pierwsza próba w postaci Anger Speaks okazuje się przedwczesnym falstartem.
___
Tekst z 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz