Arathyr

Path Of Abomination (2006, demo)
Nie trzeba być łowcą młodych talentów by zauważyć, że powstały w 2004 roku Arathyr podchodzi dojrzale do swojej kariery.

Nagrany na przełomie lutego i kwietnia materiał Path Of Abomination dowodzi temu najlepiej. Jak na potrzeby promocyjne nagrania brzmią bardzo dobrze. Nie ma mowy o ściemnianiu, że ktoś ze środowiska pomógł, że komputer cuda zdziałał. Skoro muzycy Arathyr znani są już z takich grup jak Hate, Chaosphere, czy Damned to wszelkie podejrzenia można sobie darować. Jest więc koncepcja na zespół, profesjonalna domena i materiał, który z założenia ma przynieść kontrakt płytowy.

Arathyr to polski black metal, z lekką domieszką deathu. Nie bez kozery użyłem właśnie określenia polski, bo właśnie na rodzimym podwórku jest już takich zespołów od zatrzęsienia. Wystarczy rzucić okiem na katalog Empire Records, która to firma jest niekwestionowanym liderem wydawaniu takich grup. Crionics, Abused Majesty, Hate, czy nawet Archeon. W przypadku tych dwóch ostatnich grup największe skojarzenie bierze się z również z ich kalkulacji, wyrachowania, co pozbawia je spontaniczności. Path Of Abomination zdradza zapędy Arathyr na tą bezduszność przekazu.

Miejmy nadzieje, że tak się nie stanie i na debiutanckiej płycie zespół zaprezentuje się z większą żywiołowością. Są ku temu podstawy, które w szczególności tkwią w partiach gitar. Ciekawie dobrane riffy, przykuwają uwagę swą motoryką. To najbardziej wyróżnia zespół. W Rotting Whore świetnie wypada przejście mniej więcej w środku utworu. Zwolnienie, przejście na bębnach i te zachęcające do moshingu gitary. Voice from Profanated Grave posiada swój ciekawy temat przewodni, który pojawia się dosyć często za sprawą jednej z gitar. Utwór dosyć szybko można zapamiętać. Trzeci na liście Revenge zaskakuje od początku swym nastrojem, nie zbyt szybkim tempem. Wyróżnia się też solówka.

Jest więc czego słuchać na Path Of Abomination. Z pewnością będzie jeszcze więcej na dużym krążku. Nie jestem pewny czy uda się go szybko wydać, bo choć Arathyr ma swój smak to przy trzeba potrafić przekonać do siebie słuchacza, tak aby po pierwszej minucie nie wyraził swojej opinii w stylu kolejny klon.... Trzymam jednak kciuki, że już wkrótce znajdą się chętni zarówno zainwestować, jak i przede wszystkim ci, którzy nie przejdą obok tego krążka obojętnie. Z kredytem zaufania, ale nie bez oczekiwań. Na scenie jest ciasno, ale nie znaczy to, że nie należy się przepychać z całych sił, nawet jeżeli własna twórczość pozornie nie wyróżnia się od innych.
___
Tekst archiwalny z 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz