Książka Slayer Krwawe Rządy - Joel McIver, tł. Filip Łobodziński


Jarosław Szubrycht napisał w 2006 roku bardzo dobrą biografię zespołu Slayer Bez litości. Nie otrzymał dla niej autoryzacji zespołu. Chodziła wówczas plotka, że ktoś inny spisuje historię zespołu, która ma szansę na błogosławieństwo managementu grupy.

W 2013 roku ukazało się tłumaczenie na język polski książki Slayer Krwawe Rządy. Przekładu dokonał Filip Łobodziński. Autor, Joel McIver, że już na początku wyjaśnia dlaczego książka pomimo, dużej szansy, nie doczekała się autoryzacji. Jest więc jedną z wielu, choć, jak słusznie zwrócono uwagę, nie ma ich za dużo.


Dziwne to, bo przecież to Slayer, ikona thrash metalu, potęga koncertowa, jedna z najważniejszych zespołów w historii rocka.

O najlepszych nie jest łatwo napisać. W przypadku grupy Slayer jeszcze o tyle trudno, że grupa, przez większość kariery robiła swoje grając trasy koncertowe i wydając płyty. Czasem częściej, czasem rzadziej, ale rytm pracy rzadko się zmieniał.

Joel McIver pisze więc o sprawach istotnych, skupiając się na istotnych faktach z początku kariery. Później stara się w sposób szczegółowych „rozebrać” poszczególne wydawnictwa na czynniki pierwsze. Wspiera się przy tym wypowiedziami muzyków, większość jednak to jednak własna interpretacji. Ma do tego prawo, podobnie jak my, nie musząc się z nim zgadzać.

Slayer to czołowy reprezentant sceny thrash metalowej. Należy do tak zwanej wielkiej czwórki, do której obok nich zalicza się zespoły Metallica, Megadeth i Anthrax. Rozumiem konieczność nawiązania do ich karier w obliczu wydarzeń z udziałem muzyków Slayera. Czy trzeba przy tym silić się na ośmieszanie ich muzyków?

W szczerości wypowiedzi przewodzi Kerry King, gitarowy mistrz grupy. Choć od pewnego czasu, a dokładnie od wspólnej trasy Big 4 wydaje się być bardziej stonowany, zdążył za pośrednictwem mediów nagadać o Dave Mustainie, liderze Megadeth, Robercie Flynnie z Machine Head, czy uszczypliwości w kierunku muzyków Metalliki. Dziś wydaje się personą nad wyraz wyrozumiałą i ugodową. Być może wpływ na to ma obecna sytuacja jego zespołu?

Joel McIver rozpisuje się, szczególnie lubi wracać do wątku o Machine Head, zamiast pisać o bardziej ciekawych wydarzeniach np. z tras. Skoro ludzie lubią oglądać dokumenty na wideo z życia pozascenicznego zespołu, to czy chętnie nie przeczytają o takich ciekawostkach, które często nie uwieczniono na taśmie telewizyjnej?

Książka jest faktem dokonanym, który po druku już nie cofniemy. Sięgamy po nią, czytamy do końca, albo odkładamy na półkę. Pomimo irytacji z powodu przyjętej formy dobrnąłem do końca ostatniego rozdziału. Historia Slayer Krwawe Rządy kończy się w momencie wydania płyty World Painted Blood.

Ta książka nie zasługuje na autoryzację. Odważny osąd, ale tak uważam. Porównując ją z Bez litości. Prawdziwa historia zespołu Slayer Jarosława Szubrychta, można stwierdzić, że Polak pisał ją z punktu fana. Jednak oprawiona „tanią sensacją” publikacja Joela McIvera, ani nie rzuca na ziemię, ani nie czyni tej publikacji wyjątkową. Wydawać by się mogło to dosyć proste, z punktu widzenia samych bohaterów (Tom Araya – bas, Kerry King – gitara, Jeff Hannemann – gitara, zmarł w 2013 roku oraz perkusiści Dave Lombardo i Paul Bostaph), ich perfekcji w prowadzeniu zespołu z prawdziwego zdarzenia.

Nudna kariera? Raczej źle przyjęte założenia. Dla każdego fana metalu zespół Slayer ma inne znaczenie. Podobnie dla muzyków innych zespołów, gatunków ekstremalnego grania. Każdy ma swoje zdanie i należy je szanować. Inna sprawa, gdy ktoś spisuje swoje przemyślenia i materiał ten rozpowszechnia. Wtedy mówić możemy nie o samej inspiracji, a formie przekazu. Życzę sobie i przede wszystkim grupie aby doczekała się biografii kompletnej, perfekcyjnej.

Jeżeli koniecznie chcecie zapoznać się szczegółowo z historią Slayera, sięgnijcie raczej po Bez litości. Prawdziwa historia zespołu Slayer. Być może ostatnie zabraknie Wam ostatnich lat, ale wcześniejsze dzieje odkryjecie w sposób rzetelniejszy i ciekawszy.
__
Książka Slayer Krwawe Rządy autor Joel McIver, tłumaczenie Filip Łobodziński, wydawnictwo In Rock, Czerwonak, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz