Deus Mortem - Kosmocide

Deus Mortem - Kosmocide
Deus Mortem - Kosmocide, zdjęcie: okładka płyty
Uwaga! Tekst zawiera błagalne wezwania do boga wznoszone przez osoby trzecie, będące postronnym słuchaczami muzyki zagranej przez zespół Deus Mortem. Autor zapewnia, że żadna z nich nie ucierpiała. Zapewne z powodu ich zbyt słabej wiary ich prośby nie zostały wysłuchane. Błędna jest również interpretacja i domysły jakoby autor tekstu, przesłuchujący wielokrotnie płytę Deus Mortem miał jakiekolwiek cechy przypisywane istotom pozaziemskim. Okazywanie litości jest w zasięgu każdego człowieka, choć czy na miejscu gdy do uszu dociera bezkompromisowe Kosmocide?



Zagłada. Nie mam odpowiedzi na pytanie jak mogę słuchać grind core. Co powiedzieć o black metalowym Kosmocide?!

Gdy podkręcałem głośniki w trakcie The Knell z minialbumu Darknessence wiele razy słyszałem (uwaga) Boże, zlituj się czego ty słuchasz?! Serce radowało się przez chwile. Deus Mortem poszedł tą drogą! Wylało smołę na bijący organ życia by zastygło niewzruszone. Śmierć nadeszła. Oczekiwałem tego co nieoczekiwane, bezkompromisowe.

Black metal wydaje się idealny za oprawę filmów, nie tylko grozy. O ścieżce filmowej na bazie Death Cult Armageddon Dimmu Borgir do bitewnych scen z Władcy Pierścieni nie będę teraz wracał. Czy „Kosmocide” pasowałby do jakiegoś filmu?

Przychodzi mi na myśl jeden tytuł: „Hellraiser”. Pożądanie tego co nie niewiadome, budzące podniecający strach, krzyk, niewyobrażalny ból aż po nieuniknioną śmierć.

Hellraiser
Hellraiser, zdjęcie: kadr z filmu

Solowa gitara w otwierającym Remorseless Beast mami swym kunsztem niczym magiczna kostka. Proste perkusyjne tło każe podążać, iść, wodzi na pokuszenie.

Sinister Lava krystalicznie brudna czerń, kwintesencja stylu. Pułapka, z której nie dajemy sobie sprawy, przyjmując rozkoszne ciosy, jeden, za drugim.

Ból zadawany powoli, coraz wolniej i znów szybciej niczym wiertło rozkręcające się w moshingowym tempie. To The Seeker zwalnia by rwanymi riffami rozrywa ciało na cząstki.

Przeraźliwy, błagalny krzyk w Ceremony of Reversion p.2 czy nie pasuje do klimatu kultowego horroru?

Nawet wieńczący koniec The Destroyer dający nadzieje choć w zasadzie nie pozostawia złudzeń, że wieczna jest nicość kosmosu.

Kosmocide to świeżość stęchlizny. Płyta wyprodukowana w sposób perfekcyjnie książkowy. Wszelkie wątpliwości rozpadają się pod wpływem tępych ostrzy haków zamocowanych do łańcucha, który spęta twą dusze. Wolność? Daje Ci wybór. Idź na zatracenie, oczekuj nieoczekiwanego. Posłuchaj Kosmocide. Jesteś zgubiony.
___
Płyta Deus Mortem „Kosmocide”, wydawca Terratur Possessions, Malignant Voices, 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz