ader - Solitude in Madness zdjęcie: za: vader-store.com |
Zamiast tej matematycznej wspinaczki może lepiej uknuć teorie, że Vader wstrzelił się idealnie w miejscu i czasie? Co ostatnio słyszeliście dobrego w death metalowej ekstremie? No właśnie. Minęło sporo czasu od wydawnictw trójcy Anima Damnata, Morbid Angel, Cannibal Corpse. Deicide się nie liczy. Trzy lata posuchy i wreszcie Peter z ekipą rozdają karty. I robią to w najlepszym możliwym stylu.
Vader ma swój styl. Ten zaś przekłada się na produkcję nagrań. U mnie musi być powietrze, oddech, nawet jeżeli sama muzyka to myśliwiec na niebie. Udusiłem się przy The Empire i epce Thy Messnenger. Bezkompromisowość Solitude in Madness przynosi wiatr. Słuchaniu jej towarzyszy to miłe uczucie przyjemności. Nie ma znudzenia, nic nie podrażnia układu nerwowego.
Vader - Solitude in Madness, zdjęcie: okładka płyty |
- Przeczytaj również: Vader na płycie A Tribute To Acid Drinkers
Vader choć nie młody stażem, wciąż nie zalicza się do grona tych weteranów. Ich zasługi dla ekstremalnej muzyki są niepodważalne. Nie mniej oni wciąż zarzucają z powodzeniem haczyk. Solitude in Madness to doskonały dowód na świetną formę zespołu. Znów chce się wrócić pod scenę i zobaczyć generała ze swoją gwardią.
W Star Wars Skywalker Odrodzenie Kylo Ren może czuć się zawiedziony porażką Sithów. W naszej rzeczywistości Vader jest nie do pokonania. Właśnie wraca by obnażyć, upokorzyć i pogrążyć na dobre obłudne i zakłamane Jedi o znaku krzyża. Zło dobrem…
___
Płyta Vader Solitude in Madness, wydawca Nuclear Blast 2020
zdjęcia: materiały promocyjne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz