Roman Kostrzewski (1960-2022)

Roman Kostrzewski

Śląsk to kolebka bluesa, stolica polskiego metalu i silna sceną hip hopowa. Każda z tych scen ma swoją legendę. Oto do wieczności odchodzi Roman Kostrzewski wokalista Kata. Postać nieoceniona i charyzmatyczna jak Ryszard Riedel czy Magik*.

Mag Sex

W sklepie muzycznym w moim mieście nad półką z kasetami, ustawiona była frontem koperta z okładką płyty 666 Kata. Już byłem ich fanem choć na muzykę musiałem jeszcze poczekać. Pierwszy raz usłyszałem głos Romana Kostrzewskiego na jednej ze składanek zarejestrowanych podczas koncertów w Spodku. Mag mag… Kat rządził.

Ósma klasa podstawówki, trwa lekcja, otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor szkoły. Dzieci wstają z krzeseł, taki był dawniej zwyczaj, gdy w klasie pojawiał się ktoś z grona pedagogicznego. Pan podchodzi do mnie i wręcza mi dwie płyty analogowe Kata: Metal And Hell oraz 38 Minutes Of Life. Na okładkach dedykacja i autografy zespołu. To pamiątka z dawnych lat kiedy to nasz dyrektor szkoły kierował placówką, w której Kat odbywał próby.

Koncertowa płyta zawładnęła moim gramofonem. Doskonale zagrana, żywa i energiczna. Teksty Romana Kostrzewskiego dla nastolatka są niemal jak zaklęcia. W między czasie udaje mi się skopiować na kasetę Oddech Wymarłych Światów, zupełny klasyk, dzieło polskiej epoki thrashu. Chwilę później to mój pierwsza zakupiona płyta w formacie CD. Dzięki tekstom nie skazano Kata za ślepe naśladownictwo Metalliki, z którą wystąpili wspólnie na deskach katowickiego Spodka w 1987 roku. To wokalista był wyznacznikiem oryginalności zespołu.

Łza dla cieniów minionych

Pierwszą kasetę Bastard kupiłem osobiście, nie przesłuchałem jej ani razu. Pozbawiono mnie jej zaraz po wyjściu ze sklepu muzycznego. Szybko zdobyłem drugą i spędziłem godziny na jej słuchaniu by okrzepnąć z każdą nutą i zaśpiewnym przez Romana Kostrzewskiego słowem. Już wtedy wokalista Kata był w Polsce postrzegany jako wcielenie największego zła o zabarwieniu satanistycznym.

Nie przeszkodziło to Katowi występować na festiwalu w Jarocinie, którego koncerty relacjonowała telewizja, a później na żywo radio. Noce (szatana) spędzone ze słuchawkami na uszach, wsłuchany w głos z ciemności. Wydany jeden z występów na kasecie live miał wartość przede wszystkim sentymentalną.

Za to Ballady Kata pokochałem od pierwszego przesłuchania. Kto zna twórczość zespołu ten wie, że stały się one jego nieodzownym elementem. Roman Kostrzewski czarował od Legendy wyśnionej do Niewinności. Wtedy też zacząłem poznawać historię wokalisty, jego filozofię życiową. Po wydaną przez niego Biblię Satanistyczną nie sięgnąłem mimo, że widziałem jej kasetowe wydanie wiele razy.

Diabelski dom

Za to ucieszyła mnie reedycja pierwszej płyty Kata 666. Byłem na zakupach z moją babcią. Pomagałem jej nieść pełne torby. Wstąpiłem na moment do sklepu muzycznego. Za mną weszła babcia widząc, że oglądam kasetę rzuciła mi przez ramię pytanie o cenę i kupiła mi ją.

Gdy po powrocie do domu, w swoim pokoju słuchałem niemal na cały regulator trzech szóstego w trakcie Nocy Szatana weszła do pokoju babcia. Spytała tylko czy to ta kaseta, którą mi kupiła, potwierdziłem, a ona poprosiła bym nie mówił o tym mamie i wyszła z pomieszczenia.

Trzeba zasnąć

Mniej więcej w tym samym czasie jak co niemal wieczór siedziałem przy radio odbiorniku gdy w jednej audycji puszczono premierowy utwór z nadchodzącej nowej płyty Kata. Piosenka nazywała się Purpurowe Gody. Do cihwli zakupu …Róże Miłości Najlepiej Przyjmują Się Na Grobach słuchałem każdej audycji radiowej, która mogła puścić nocą balladę. Cała płyta to było kunszt, dzieło skończone na poziomie muzycznym jak i tekstowym.

Idący za ciosem Kat na płycie Szydercze Zwierciadło nie zachwycił już tak muzycznie jak dawniej. Jedynie Roman Kostrzewski dawał coraz więcej do myślenia dzięki swoim tekstom. I ten jego oryginalny sposób spojrzenia na świat będzie od tamtej pory jego własną wizytówką. Czy sięgniemy po Alkatraz czy po Kat & Roman Kostrzewski.

Z ostatnich lat twórczości artysty najbardziej do gustu przypadła mi płyta akustyczna. Słuchana wybiórczo czy też w całości jest odskocznią, potwierdzeniem talentu wokalisty. Rozpoznawalna głos, oryginalna pisownia tekstów, pełna metafor, charyzmatyczna osobowość, a nade wszystko wyczuwalna dobroć, która tak bardzo wielu nie pasowała do scenicznego wizerunku.

Ostatni tabor

Kata z Romanem Kostrzewskim widziałem na żywo w malutkim klubie w rodzinnym mieście. Drugi raz podczas festiwalu Metalmania 2018. Ten festiwal to część legendy Kata. Zobaczyć Romana Kostrzewskiego na scenie w Spodku było jak spełnienie marzeń z młodości. Koncert ani trochę nie ustępujący zagranicznym gościom imprezy. Jedyny nie dosyt to brak Ostatniego Taboru w repertuarze.

Od tego utworu zaczyna się poniekąd historia Kata. Szkoda, że z sieci zniknął teledysk nagrany ponownie w składzie z Romanem Kostrzewskim i Piotrem Luczykiem. Ten ostatni podmienił go na wykonanie z innym wokalistą w anglojęzycznej wersji. Trzeba go zrozumieć, bo w tym kraju raczej niczego nie osiągnie. Zostawmy jednak brudy.

Roman Kostrzewski odszedł. Na zawsze pozostanie w swoich nagraniach. Jego twórczość pozostanie na zawsze tutaj, na tym łez padole, dając mu tym samym nieśmiertelność. Niezależnie dokąd podążył będzie z nami na wieki wieków, amen.
___
Roman Kostrzewski 1960 – 2021,
zdjęcie: materiały prasowe, Internet,
*- Ryszard Roedel wokalista bluesowo rockowej grupy Dżem; Magik artysta sceny hip hop lider zespołów Kaliber 44 oraz Paktofonika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz